O Matko! – czyli o Maryi słów kilka
- Wojti
- 24 maj 2019
- 3 minut(y) czytania
Maj jest miesiącem w sposób szczególny poświęconym Matce Bożej. Odbywają się nabożeństwa majowe, słynna na Śląsku i w całej Polsce pielgrzymka stanowa mężczyzn do Matki Bożej Piekarskiej, 26 maja jest również Dniem Matki. Te wydarzenia i ten czas skłaniają nas do podjęcia rozważań na temat Maryi, jej roli w dziele zbawienia i we współczesnym Kościele. Zastanawiamy się, co znaczy macierzyństwo, powołanie kobiety i pełne tajemnic wezwanie do naśladowania Matki Zbawiciela.
Czarna Madonna, Matka Sprawiedliwości i Miłości Społecznej, Pani z Lourdes, Matka z Guadalupe, Najświętsza Maryja Panna Ostrobramska. To tylko nieliczne imiona Maryi odnoszące się do jej sławnych wizerunków rozsianych po całym świecie. Całe mnóstwo przedstawień: obrazów, rzeźb, medalionów i innych podobizn uświetnia i stanowi o miejscach kultu tej skromnej dziewczyny z Hebrajczyków. Rodzi się pytanie, czemu to wszystko ma służyć? Dlaczego Maryja urosła rangą do cuda czyniącej bogini o wielu obliczach stojącej niemal na równi z Bogiem?

Żeby spróbować pojąć ten fenomen, trzeba spojrzeć z szerszej perspektywy. Żyjemy w kulturze patriarchalnej, której początki sięgają pierwszych opisów stworzenia świata z Pisma Świętego. Ta kultura wzmocniona oddziaływaniem antyku stawia mężczyznę na piedestale: jako głowę rodziny, rodu i państwa. Lecz, jak dobrze wiadomo, naturalne jest dążenie do równowagi, dlatego kobieta nigdy nie ustępowała w pełni miejsca mężczyźnie. Macierzyństwo, symbol kobiecości i życia w ogóle, zawsze otaczane było wielkim szacunkiem. W różnych kulturach przejawiało się na najróżniejsze sposoby: od potrzeby obrony kobiet aż po kult bogiń. Notabene, takie pojęcia jak Matka Ziemia, Mądrość Boża czy nawet miesiąc maj zawsze kojarzone były z postacią kobiecą.
We współczesnym, cywilizowanym świecie rola kobiety została zrównana z rolą mężczyzny. A Maryja, która przez wieki stanowiła równowagę dla „męskiej” kultury chrześcijańskiej, nadal pozostaje w cieniu swego Syna. Zmienia się z kolei płciowe postrzeganie Boga. Już we wcześniejszych okresach pojawiały się nieśmiałe wzmianki o obupłciowej istocie Boga. W popularnej książce Williama Paula Younga Bóg Ojciec i Duch Święty ukazani są jako kobiety. Innych przykładów nie trzeba szukać daleko: w megawidowisku „Exodus” Duch Święty również był grany przez kobietę, przedstawicielki płci pięknej wcieliły się także w rolę Jezusa po zmartwychwstaniu w tegorocznym Misterium Męki Pańskiej w Czerwińsku.

W okresie sięgającym lata i wieki wstecz nie do pomyślenia było wizualizowanie sobie Boga jako kobiety. I tu z pomocą przyszła Maryja! Ona jako nieposiadająca grzechu, niezagrażająca Jezusowi ze względu na relację Matki z Synem, pokorna i stanowiąca wzór do naśladowania przyjęła na siebie cechy kobiece Boga. I tak oto stała się Szafarką Łask, Orędowniczką, Wspomożycielką, Cudami Słynącą. Jej wyniesienie i kult są o tyle bezpieczne, o ile cała Jej natura zawsze zwrócona jest w stronę Boga, a Ona sama zawsze wskazuje na Jezusa. Jedyną nieścisłością może być używanie tytułu Matki Boskiej zamiast Matki Bożej, ale nie wynika to raczej z ideologii.

Nie znaczy to, że Maryja jest tylko personifikacją niektórych cech Boga, chociaż pięknie traktują o tym ustępy ze Starego Testamentu oraz Litania Loretańska. Jest przede wszystkim Osobą, która przez wiarę w obcowanie świętych, ma możliwość czynnego działania w Kościele pielgrzymującym. Nie została pozbawiona woli i posiada własną miłość. I te cechy, tak skrajnie ludzkie, są tym, w czym wszystkie matki powinny upatrywać wzór. Pełne pokory wymówienie sławnego fiat niestety nie wystarcza. Tu chodzi o zrozumienie i przeżycie tej zgody na działanie Boga w swoim życiu. Już nie tyle ze względu na siebie, co na swoje dzieci – słowa bez potwierdzenia w życiu są ziarnem nieufności, które wpadając w serce dziecka, daje owoce niewiary w życiu dojrzałym. Na szczęście istnieje jeszcze miłość macierzyńska, która na wzór Matki Bożej, odziana powinna być w rozsądek, nieustępliwość i umiarkowanie. Tej miłości zawdzięczamy wszyscy życie. Choć pod wieloma względami nasze matki nie domagały, a pod jeszcze innymi nie zawsze stały na drodze naszym oczekiwaniom, ich miłość stanowi to, co uczyniło nas ludźmi, którymi jesteśmy. I za to powinniśmy być im dozgonnie wdzięczni.
Pozostało pytanie, po co tyle obrazów, rzeźb i podobizn Maryi na świecie? Myślę, że każda matka, mając tyle dzieci, wpadłaby na to samo rozwiązanie. Tysiące oblicz i par oczu, tylko po to, by móc z miłością patrzeć na swoje dzieci oraz aby one mogły zawsze przyjść do ich Mamy i spojrzeć na Nią. A Ty? kiedy ostatnio patrzyłeś/aś w oczy swojej mamie?
Comentários